Zawsze byłam zwolenniczką sesji narzeczeńskich, do czasu, gdy Karo i Mat poprosili o sesję ślubną w listopadzie. W zasadzie nic nie zapowiadało tego światła i takiej atmosfery. Była połowa listopada, więc spodziewaliśmy się już pierwszych przymrozków. Z tego powodu do ostatniej chwili rozważałam sesję w studio. Wtedy Karolinka napisała do mnie wiadomość: „rozum podpowiada zostać w domu, ale serce chce sesji plenerze”. Dlatego, wiedziałam, że musimy spróbować.
Bukiet, który Karolina zamówiła u Flora Muzyka podkreślił jesienny klimat sesji. Do tego okazało się, że do sukni idealnie pasuje pastelowy sweter. W ten sposób zrobiliśmy piękną jesienno zimową sesję ślubną. Tamtego dnia zakochałam się w poślubnych plenerach!
